czwartek, 22 lipca 2010

nuclear land - Dungeness





Kolejny wypad w miejsce, gdzie bez mała można doznać "atomowego doładowania". W planach był zupełnie inny kadr, ale niestety wiatr dawał znać o sobie. Wiało tak, że można było tylko pomarzyć o użyciu jakichkolwiek lamp na statywie. Na szczęście Ania dzielnie operowała 120cm octoboxem kontrując siły natury, bo dosłownie wiatr dął w oktę ;) Obawiałem się też o aparat umieszczony na statywie. Koniec końców, kadr nie taki, jak mial być ;), baterie "podładowane", a niedosyt "fotograficzny" pozostał. . . jeszcze tam wrócimy nie raz ;)

2 komentarze: